– Zostaliśmy skierowani w okolice Lipska. Wzdłuż granicy są tam rozmieszczone co około 200 metrów posterunki – opowiada. – Jako że wojsko tam stacjonuje już od dłuższego czasu, obok tych posterunków pobudowaliśmy tymczasowe schronienia, takie szałasy. I właśnie do takiego szałasu na posterunek, do którego zostałem przydzielony, zameldowały się trzy koty.