Socjalizacja z izolacją
To wyrażenie, które powinien poznać każdy kociarz planujący mieć w domu więcej niż jedno zwierzę. I najlepiej, aby poznał je ZANIM w domu zagości drugi, trzeci czy kolejny zwierzak. Bowiem socjalizacja z izolacją to pewien konkretny, ściśle określony proces podzielony na następujące po sobie etapy, które pomagają w dobrym i możliwie bezstresowym zapoznaniu ze sobą obcych zwierząt. Bez tego Opiekun ryzykuje poważnymi problemami. Wyposażcie się w prowiant i herbatę, bo będzie długo….
O co w tym chodzi?
Skąd w ogóle potrzeba zapoznawania ze sobą kotów? Wynika ona z gatunkowych uwarunkowań, jakimi koty są objęte. Przede wszystkim z tego, że w obrębie jednej grupy koty rozpoznają się w pierwszej kolejności po zapachu. Jest to mieszanina osobniczych identyfikatorów (m.in. feromonowych) poszczególnych zwierząt (oraz ludzi w przypadku grupy rodzinnej), która tworzy tzw. zapach grupy. Zasada jest prosta – jeśli nie pachniesz tak jak my, to znaczy że jesteś obcy i trzeba cię przegonić. Stąd socjalizacja z izolacją służy w pierwszej kolejności zbudowaniu właśnie takiego wspólnego zapachu grupy, by dzięki niemu nowy kot przestać być „obcy” a stał się „swój”.
Druga kwestia to stopniowe przyzwyczajanie kotów do wzajemnej obecności w taki sposób, by zwierzę rezydenckie łatwiej pogodziło się z nowym, często niechcianym towarzystwem. Trzeba sobie bowiem uświadomić, że w naturalnych warunkach koty strzegą swoich terytoriów i niechętnie wpuszczają na nie intruza. Oczywiście w warunkach domowych, wśród kotów kastrowanych to poczucie terytorialnej własności ulega pewnemu osłabieniu, nie oznacza to jednak, że kot ucieszy się z każdego towarzystwa. Koty są bowiem zwierzętami selektywnymi społecznie, które nie z każdym będą chciały nawiązać przyjaźń, a do tego gatunkowo są nieufne – nigdy przecież nie wiadomo czy nowy przybysz nie jest zagrożeniem i nie spróbuje przejąć dla siebie kociego miejsca bytowania, wraz z wszystkimi zasobami.
Jak zatem wygląda przyniesienie do domu nowego kociego mieszkańca w oczach tamtejszego rezydenta? W pierwszym momencie zazwyczaj jak kataklizm. Nic nie staje się lepsze, za to wszystko staje się gorsze:
- kot traci część terytorium i zasobów,
- ukochany Opiekun ma dla niego mniej czasu i uwagi,
- pewnymi elementami świata trzeba zacząć się dzielić,
- pojawia się konkurencja będąca potencjalnym zagrożeniem,
- jeśli przybysz trafia do grupy kotów, a nie do pojedynczego osobnika, relacje w tej grupie zazwyczaj ulegają przetasowaniu i część z nich trzeba budować w nowym układzie.
Czy nowy przybysz czuje się lepiej? Wcale nie:
- jest w obcym sobie środowisku, którego rozkładu nie zna,
- nie wie, gdzie są kryjówki, zasoby i czy korzystanie z nich jest bezpieczne,
- teren, na który trafia, jest już „czyjś” i przenikają go cudze zapachy, nowy kot więc wie, że przyjdzie mu się skonfrontować z „właścicielem”,
- nie ma zaufania do ludzkiego Opiekuna (lub dopiero zaczyna je budować), co też nie pomaga w aklimatyzacji.
Oczywiście są koty, które z sercem na dłoni podchodzą do każdego nowo napotkanego osobnika, jak i takie, które w nowym miejscu od razu czują się jak w domu. Jednak patrząc realnie na statystyki jest to rzadkość. Większość kotów BĘDZIE PRZERAŻONA. Trzeba więc im pomóc, zamiast potęgować ich stres.
Etapy pracy socjalizacyjnej
Jak już wspomniałam proces socjalizacji z izolacją jest podzielony na etapy. Długość trwania poszczególnych elementów jest bardzo różna i zależy od indywidualnych postępów, dokonywanych przez konkretne zwierzęta. Zdarza się, że koty się ze sobą „dogadają” po 2 tygodniach, a bywa też tak, że proces jest rozciągnięty na wiele miesięcy, by na końcu dać raptem względną wzajemną tolerancję. Statystycznie przyjmuje się jednak, że czas aklimatyzacji kota w nowym miejscu i grupie to 4-8 tygodni i zwykle na tyle ustala się czas działania. Wiadomo też, że system pracy często musi być indywidualnie dopasowywany do kocich charakterów i temperamentów, warunków lokalowych, a także do bagażu doświadczeń poszczególnych zwierząt. Stąd poniższe punkty mają jedynie charakter ogólnych zaleceń i nie mogę ręczyć, że sprawdzą się idealnie w każdej sytuacji. Jednak ich przestrzeganie powinno pomóc w zapoznawaniu ze sobą obcych zwierząt.
- Całkowita izolacja kotów – od tego zawsze warto zacząć pracę. Nowy kot powinien dostać do dyspozycji osobne pomieszczenie z zebranymi wszystkim zasobami podstawowymi do własnej dyspozycji (kuweta, drapak, miski z jedzeniem i wodą, kilka zabawek, własny kocyk a najlepiej dwa różne, karton jako forma kryjówki). W ciągu kilku pierwszych dni absolutnie nie należy nowego kota do niczego zmuszać – nie wyciągać na siłę z bezpiecznego kąta, nie brać na ręce czy kolana, nie prowokować do aktywności jeśli sam nie ma na to ochoty. Warto natomiast spokojnie spędzać z nim czas (np. czytając książkę w fotelu), pozwalając zwierzęciu na oswajanie się z nowym człowiekiem we własnym tempie. Rolą Opiekuna jest przede wszystkim monitorowanie kociej kuwety oraz tego czy kot je i pije. Natomiast wszelkie pieszczoty czy zabawy powinny następować na wyraźne życzenie kota. Ważne by w tym czasie nie odcinać od siebie rezydenta, który też potrzebuje naszej uwagi (chyba, że się obrazi – wówczas również trzeba dać mu czas na oswojenie się z sytuacją). Dlatego w tych pierwszych dniach trzeba bardzo uważnie dzielić czas między zwierzęta. Ten etap zwykle trwa od kilku do kilkunastu dni, zależnie od śmiałości nowego kota.
- Początki wymiany zapachowej – gdy nowy kot poczuje się pewnie w swoim pokoju, można zacząć delikatne mieszanie kocich zapachów. Najlepiej wykorzystać do tego kocyki, zabawki lub szczotkę. Można więc delikatnie przeczesać jednego kota (o ile nie jest to zabieg stresujący), a następnie przynieść szczotkę do powąchania drugiemu. Jeśli kot prychnie – będzie to znak, że nie jest jeszcze gotów na dalsze kroki. Jeśli będzie wąchał z zainteresowaniem to dobry sygnał. Podobnie można wykorzystać wędkę, którą pobawimy się z jednym kotem, by następie zanieść ją drugiemu. Dobrze sprawdza się też wymiana polarowych kocyków, na których śpią koty. Dzięki temu mogą kłaść się wzajemnie na pachnącym materiale i mieszać powoli zapachy tworząc właśnie „zapach grupy”. Ten etap nie powinie trwać krócej niż 3 dni i warto w jego trakcie wielokrotnie przenosić zapachy pomiędzy kocimi strefami na różnych nośnikach.
- Wymiana pomieszczeń bez spotykania się – ten etap można rozpocząć gdy koty nie reagują już na swój zapach. Potrzeba jednak do tego minimum 3 pomieszczeń: pokoju nowego kota, pomieszczenia, w którym można bezpiecznie odizolować rezydenta (np. sypialnia lub łazienka) oraz części wspólnej (salon, kuchnia, przedpokój). Należy zamknąć rezydenta w osobnym pomieszczeniu z najważniejszymi zasobami (kluczowa jest kuweta dostęp do wody) po czym wypuścić nowego kota do wspólnej przestrzeni tak, by mógł ją spokojnie obejść i obwąchać. Drzwi do pokoju nowego kota cały czas powinny pozostawać otwarte tak, aby nowy lokator w każdej chwili mógł się wycofać do swojej własnej, bezpiecznej przestrzeni. Początkowo nowy kot może wcale nie chcieć opuszczać swojego terenu – może więc tylko siadać w progu i obserwować nowy kawałek przestrzeni. Nie należy go wówczas zachęcać do wychodzenia dalej ani na siłę wynosić – trzeba dać mu czas by sam podjął tę decyzję. Początkowo sesje wychodzenia mogą być bardzo krótkie – zaledwie po kilku minutach kot może wrócić „do siebie”. Jest to sygnał dla opiekuna, że należy zakończyć pracę. Zamykamy wówczas pokój z naszym nowym kotem, a z izolacji wypuszczamy kota rezydenckiego tak, by teraz on zbadał i obwąchał wspólną przestrzeń. Takich sesji warto wykonywać jak najwięcej i nie muszą one wcale być długie. Ich czas trwania należy zawsze dostosowywać do komfortu osobniczego wszystkich zwierząt. Z czasem można też umieszczać kota rezydenckiego w pokoju nowego domownika, jeśli ten poczuje się już swobodnie na wspólnym terenie i oddali w inną część domu. Zawsze jednak należy pilnować, aby nie doszło do niekontrolowanego spotkania się kotów, czy nawet zobaczenia się. Na tym etapie może to być bardzo niewskazane.
- Zabawa po dwóch stronach drzwi – kiedy koty chodzą już swobodnie na przemian po wspólnym terytorium warto zaangażować w proces socjalizacji drugą osobę i z jej pomocą przeprowadzić zabawę z kotami po dwóch stronach zamkniętych drzwi (powinny to być drzwi do pokoju nowego kota tak, aby on był u siebie, a kot rezydencki w części wspólnej). Ważne by forma zabawy odpowiadała upodobaniom poszczególnych kotów (jeden może np. woleć pogoń za wędką, a drugi aportowanie piłeczki), a jej czas nie był przesadnie długi (wystarczy 5-10 minut). Ważne jest też, aby po zakończonej zabawie oba koty dostały przysmak (np. kawałek suszonego mięsa). Jeśli podczas sesji któryś z kotów przestanie się interesować zabawką i zacznie np. syczeć na drugiego kota, wówczas należy przerwać sesję i na kilka dni wrócić do poprzedniego kroku w pracy socjalizacyjnej.
- Uchylanie drzwi pod ścisłą kontrolą – gdy przebrniemy przez krok 4 i koty będą już solidnie wymęczone zabawą można na koniec uchylić drzwi tworząc w nich bardzo małą szczelinę (taką, aby zmieściła się kocia łapka, ale nie cały zwierzak). Przydatne mogą być do tego blokady przeciw małym dzieciom, które można też montować na okienne ramy. Jeśli koty będą chciały obwąchać się przez drzwi, będą miały ku temu okazje w bezpiecznych i kontrolowanych warunkach. Jeżeli koty nauczą się spokojnie przyjmować swoją obecność po dwóch stronach uchylonych drzwi można jeszcze zastosować etap przejściowy, wstawiając we framugę ażurowe „drzwi” z siatki rozpiętej na stelażu, lub też powoli próbować przejść do następnego kroku, czyli do pierwszych odwiedzin.
- Wprowadzenie jednego kota na terytorium drugiego – tutaj kluczowym pytaniem jest „kto kogo powinien odwiedzić?”. Rezydent przybysza czy na odwrót? Cóż, nie ma na to złotej rady, natomiast moja praktyka pokazuje, że lepiej by kot bardziej nieśmiały był podczas pierwszych spotkań na „swoim” terenie. Dobrze też posadzić go wyżej i dać mu jakiś element maskowania (np. umieścić kota na parapecie za firanką lub n szczycie szafy czy na wysokiej półce).
Pierwsze konfrontacje powinny być bardzo krótkie (3-5 minut obecności w jednej przestrzeni). Trzeba też pilnować by nie doszło do negatywnej interakcji. Jeśli więc którykolwiek z kotów zacznie wykazywać symptomy stresu (buczenie, syczenie, piloerekcja, nerwowe ruchy ogona, gwałtowne oblizywanie nosa, napięta pozycja ciała, kładzenie uszu w tzw. „samolot”) sesję należy natychmiast przerwać i wrócić do pracy przy uchylonych drzwiach lub siatce. Jeśli natomiast koty zachowują się spokojnie można stopniowo wydłużać czas pojedynczych sesji (wykonując nawet po kilka dziennie). - Zabawy i interakcja w asyście Opiekuna – gdy koty nauczą już przebywać na jednej przestrzeni nadchodzi czas by pójść o krok dalej i zaproponować zabawę. Ponieważ jednak koty w naturze polują w pojedynkę, a zabawa opiera się u nich na instynktach łowieckich, lepiej zapraszać je do zabawy pojedynczo, lub równolegle, by polowały na 2 osobne obiekty. Minimalizuje to ryzyko kłótni o jeden wspólny cel. Po każdej sesji zabawy oba koty powinny otrzymać przysmak (nawet, jeśli bawił się tylko jeden, a drugi obserwował) – pozwala to na wyrobienie pozytywnego skojarzenia z obecnością drugiego osobnika. Warto też pozostawiać koty na jednej przestrzeni podczas obecności opiekuna w domu, jednak z założeniem, że zajmujemy się już naszymi sprawami, a zwierzaki jedynie obserwujemy kątem oka.
- Pierwsze próby z zostawianiem kotów – to zawsze moment trudny i stresujący dla opiekuna. Kiedy bowiem jesteśmy już pewni, że koty czują się dobrze w swoim towarzystwie, czas zostawić je same w domu. Początkowo powinien to być bardzo krótki test – dosłownie na 15-20 minut (można przejść się do pobliskiego sklepu lub przespacerować się wokół najbliższych przecznic). Bardzo ważna jest obserwacja kotów po powrocie: jeśli nie ma śladów bójki, żaden z nich nie jest przerażony i zagoniony w kąt, po domu nie lata wyrwane futro a oba zwierzaki spokojnie witają opiekuna w swoich normalnych pozycjach, oznacza to, że wszystko idzie dobrze. Kolejne sesje można więc wydłużać, wychodząc na większe zakupy, spotkanie ze znajomymi czy do kina. Za każdym razem trzeba jednak zwracać uwagę na sytuację, jaką zastajemy w domu po powrocie.
- Końcowe rozdzielanie – jeśli koty nauczą się zostawać same pod nieobecność Opiekuna, dobrze jest w pierwszej kolejności zrezygnować z rozdzielania ich w dzień (gdy Opiekun jest w pracy), utrzymując jeszcze przez ok. 2 tygodnie rozdzielanie nocne. Wynika to z faktu, że dzień jest dla większości kotów porą drzemki, a noc – czasem aktywności. Jest więc mniejsza szansa, że do potencjalnej scysji dojdzie w okresie rozespania niż w czasie nocnych gonitw.
- Jedno śpi, drugie się bawi czyli sukces – kiedy wiemy, że się udało? Wtedy, gdy jeden kot jest w stanie spokojnie drzemać na fotelu, podczas gdy drugi szaleje z zabawką w zębach. Oznacza to bowiem, że zwierzaki przestały się wzajemnie „pilnować” i są w stanie swobodnie zachowywać się w swoim towarzystwie. Dobrym wyznacznikiem są też naprzemienne gonitwy kotów po domu (w układzie w którym raz jeden z nich goni by za chwilę być tym uciekającym), jednak to nie zawsze się sprawdza, gdyż są koty, które nie angażują się w tego rodzaju zabawy. Kluczowa jest tu obserwacja zwierząt i prawidłowe odczytywanie ich nastrojów i potrzeb. Właśnie to pozwala na stwierdzenie czy socjalizacja zakończyła się sukcesem.
Praca bez drzwi
Co jeśli nie mamy drzwi? Jest to dla mnie sytuacja trudna do zwizualizowania, bowiem drzwi w kocim domu są dla mnie tak elementarnym fragmentem wyposażenia jak drapak czy kuweta. Jedak w przypadku braku takowych pozostaje praca z wykorzystaniem dużej klatki kennelowej (minimalny wymiar dłuższego boku podstawy to 108 cm). Wówczas to klatka staje się azylem dla nowego kota, jego bezpiecznym „fortem” i nienaruszalną przestrzenią. Jest to praca trudniejsza, różniąca się niektórymi elementami i obarczona większym ryzykiem porażki, jednak nadal możliwa do wykonania. Lepiej sprawdza się w przypadku prowadzania do domu kociąt lub zwierząt młodych, ale przy dorosłych czy starszych kotach także ma zastosowanie. I na pewno jest rozwiązaniem lepszym, niż wpuszczenie obcego kota do domowej przestrzeni „na żywioł”.
Czego nie robić?
To ważne, aby nie popełniać istotnych dla przebiegu całego procesu błędów. Zwłaszcza że część z nich jest opisywana w różnych pismach czy w sieci jako tzw. „dobre rady”. Tak więc:
- nie pokazywać rezydentowi nowego przybysza zamkniętego w transporterze – oba koty będą wówczas ogromnie zestresowane, a do tego nowy kot nie będzie miał żadnej możliwości ucieczki, co może dodatkowo wpłynąć na negatywne uwarunkowanie u niego samego transportera,
- nie stykać ze sobą kotów trzymanych na rękach przez 2 osoby – takie ustawianie kotów „nos w nos” to także bardzo stresujące zdarzenie. Zwłaszcza że oba zwierzaki są trzymane, co ogranicza ich możliwości samodecydowania. Jeśli któryś z nich przestraszy się i zacznie wyrywać, może zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale też trzymającemu go człowiekowi,
- nie karmić kotów obok siebie lub z jednej miski – o ile u ludzi wspólny posiłek „zbliża”, to dla kotów jest to sytuacja antagonizująca relacje. W naturze kot jest samotnym łowcą, polującym na małe ofiary, którymi nie dzieli się z innymi zwierzętami (wyjątek to kotka przynosząca gryzonie kociętom). Dlatego też kot, którego zmusza się do jedzenia w sąsiedztwie innego osobnika, prędzej się zestresuje niż rozluźni i poczuje komfortowo.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że ten artykuł okaże się przydatny i pomoże w skutecznym i spokojnym powiększaniu kocio-ludzkich rodzin. Pamiętajmy bowiem, że właśnie od tych pierwszych tygodni, od naszej pracy, spokoju i opanowania oraz od reakcji i zachowań naszych zwierząt potrafi zależeć wszystko, co wydarzy się później w ich wspólnym życiu. To czas nie do przecenienia, którego żaden rozsądny i odpowiedzialny koci Opiekun nie powinien zbagatelizować ani zaniedbać.
Tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk
Inne przydatne linki:
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z naszymi działaniami🐱