Jeszcze tak niedawno świętowaliśmy udaną kocią imprezę. Teraz nadszedł czas zejścia na ziemię. A raczej upadku, boleśnie i dotkliwie. Cudem uratowaliśmy 12 kociąt. A teraz okazało się, że musimy walczyć o ich życie…
Wg Wikipedii: „Jest to zakaźna, wysoce zaraźliwa, wirusowa choroba wszystkich kotowatych. Przebiega z objawami zapalenia układu pokarmowego, wraz z towarzyszącą leukopenią. Choroba występuje na całym świecie.”
I wystąpiła też w Stukocie. Cała dwunastka okazała się pozytywna, mimo wcześniejszych negatywnych wyników testu na PP. Całe szczęście intuicja Ewy Nowak-Pecyna nie zawiodła i mogliśmy zacząć walkę dosyć wcześnie. Nie bez porażek niestety…
Trzy kocięta już odeszły za tęczowy most. Dodatkowo kilka tygodni wcześniej PP odebrała też życie maleńkiej Jill, która przeszła zabieg amputacji bezwładnej nóżki. Każdą przegraną odczuwamy boleśnie, każdy przebłysk nadziei, oznaka walki o zdrowie to mały oddech ulgi.
Już nie zliczymy godzin, które przesiedziałyśmy w gabinecie weterynaryjnym, ilości podanych leków, litrów płynów, które zostały wtłoczone w te maleńkie ciałka. Dwa razy robiona była transfuzja krwi od zdrowego kota. I będzie tego, niestety, więcej…
Ale my się nie poddajemy, jeździmy na wizyty, bierzemy porządny prysznic kilka razy dziennie, aby nie narażać innych kotów, a chorych kociaków dodatkowo czymś nie zarazić.
Póki co nie patrzymy na koszty, życie tych maleńkich istot jest teraz ważniejsze. Jednak jeśli chcecie pomóc nam w walce możecie wpłacić datek na nasze konto lub wesprzeć w inny sposób. Tutaj znajdziecie informacje [KLIK].
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z naszymi działaniami🐱