Czy życie kota w kennelu jest uciążliwe?

Nasza kociarnia jest niewielka i pomimo najszczerszych chęci nie pomieścimy wszystkich kotów na wybiegu w dużej wolierze i, często aż do czasu adopcji, muszą zadowolić się tymczasowym M1 w kennelu lub niewiele większej klatce.

Klatka kennelowa ma najczęściej wymiar ok. 90x70x70. Nie jest to imponujące i żaden kot nie powinien przebywać na stałe na tak małej powierzchni.

Niestety wciąż wysoka liczba kotów bezdomnych, które wymagają natychmiastowej pomocy, a okazują się przyjaźnie nastawione na człowieka i nadają się do leżenia na miękkich poduszkach, a nie w śmietniku sprawia, że jesteśmy zmuszeni brać takie do klatek. Staramy się jak najszybciej zsocjalizować takie z resztą kotów w dużej wolierze, ale nie zawsze jest to proste i wykonalne natychmiast. Choroby zakaźne, obecność pasożytów czy problemy behawioralne często wstrzymują „przeprowadzki na większy metraż”. Od jakiegoś czasu nie mamy już pomieszczenia na izolatkę i musimy być w kociarni bardzo ostrożni, żeby przypadkiem czegoś wśród naszych podopiecznych nie rozprzestrzenić.

Zatem czy koty są w kennelu szczęśliwe?

Oczywiście, że nie. Ale nie mamy wyjścia. Domów tymczasowych jest za mało, adopcje często zwalniają i nie ma jak takiego kennelowca dać do większego pomieszczenia/domu. Młode kociaki aż rozpiera energia i często „demolują” klatkę, rozsypują żwirek czy rozlewają wodę, bawiąc się myszką czy goniąc z rodzeństwem. Starsze koty również potrzebują ruchu, to niezbędne dla ich zdrowia.

Staramy się jednak zawsze urozmaicić taką klatkę, aby chociaż w jakimś stopniu mogły zaspokoić swoje potrzeby. Większa kuweta, mały drapak czy hamaczek jako wyższe pięterko. Mają też swoje myszki i piłeczki. W trakcie dyżurów, jeśli nie ma przeciwwskazań, wypuszczamy „na salony” czy chociaż trochę pobawimy się z nimi wędką.

Szczęściarze trafiają do dużej woliery, gdzie mają do dyspozycji wiele drapaków, fotel czy kociostradę. Tam mają namiastkę „pokoju”, okno do monitorowania budynku, puchate legowiska.

Mają też siebie nawzajem do zabaw i gonitw. Klatka czy kennel często bywa życiem w pojedynkę. Widzimy wtedy, jak wszystkie pyszczki się cieszą, miauczą i domagają atencji. A rąk zazwyczaj za mało, żeby wystarczyło dla wszystkich po równo. Bo trzeba posprzątać, podać jedzenie, leki, uzupełnić zapasy.

Bardzo żal nam tych kotków, bo jesteśmy z nimi tylko kilka godzin na dobę. A one często płaczą za człowiekiem, mówią „przytul”. A gdy się zbliżysz- mruczą natychmiast.

Niektóre pozwalają się nosić na rękach. Pokazujemy im wtedy co się dzieje za oknem czy przedstawiamy z daleka sąsiadom w niedoli. Smaczki też pomagają na chwilę.

 

Chciałabyś/łbyś pomóc i dać któremuś kotu z kociarni dom, chociaż tymczasowy? Napisz do nas! Przyłącz się do akcji „daj kotu poduszkę” 😉