Mimi

Do adopcji najlepiej jako jedynaczka

Opiekunka DT: Weronika

Adopcja wirtualna: Monika Gierszewska

W Stukocie miałyśmy już wiele ciężkich przypadków. Koty przechodziły długotrwałe leczenie, operacje, bolesne zabiegi, badania w sedacji, transfuzje…. ale Mimi, to kot, który złamał nam serce, bo nie wiemy co jej jest i nie umiemy jej pomóc. Mimi straciła dom stały, mimo że przez ponad rok była pieszczochem i ulubienicą wszystkich, spała ze swoją ukochaną opiekunką i była przez całą rodzinę kochana. Niestety, kilka razy miała atak niekontrolowanego zachowania, kiedy – czy to ze strachu, czy z frustracji, czy z bólu – rzuciła się z pazurami na każdą osobę, która próbowała się do niej zbliżyć. Nie wiemy co wyzwalało to zachowanie, podejrzewaliśmy, że może jakieś hałasy, dziecięce piski, przecież żaden kot tak nie robi bez powodu. Rodzina zaczęła się jej bać. Znajomi doradzali eutanazję, ale na szczęście właścicielka zamiast kota uśpić, skontaktowała się z nami. Zgodziliśmy się przyjąć Mimi do kociarni pod warunkiem, że wykonane zostaną wszystkie badania, aby wykluczyć możliwe choroby, które mogłyby prowadzić do takich zachowań. Jednak wyniki badań były super….

Zabraliśmy Mimi. Mieszkała kilka tygodni w klatce. Nie była tam szczęśliwa, ale była bezpieczna, zaopiekowana, nakarmiona. Trochę pacała nas łapą przez klatkę, ale raczej była miłym kotem. Chyba że….. chyba że wydarzyło się coś, co uaktywniało histerię. Filmik pokazuje reakcję Mimi na wskoczenie innego kota na jej klatkę. Przerażające? No raczej.

Wiecie, że pewnego dnia zdarzył się cud? Mimi dostała szansę na dom tymczasowy. Ania stwierdziła „ja tam się Mimi nie boję” i tym sposobem kotek znowu trafił do domowych warunków. Od razu się odnalazła i robiła zwykłe kocie rzeczy – wylegiwanie się w słońcu, żebranie o przysmaki, przytulanie się do opiekunki i mruczenie. Raz wpadła w dziwny stan – napuszyła się bez powodu i podrapała Anię. Za chwilkę była już znowu kochanym koteczkiem, jakby nic się przed chwilą nie stało. Kilka tygodni później, Ania zadzwoniła wieczorem przerażona – Mimi dotlkiwie podrapała jej partnera i ją. Bali się jej. Musieliśmy zabrać ją z powrotem do klatki.

Nie chce nam się wierzyć, że te ataki występują bez powodu. Nie mamy środków na pełną diagnostykę Mimi. Zrobimy jej RTG, aby wykluczyć jakieś zmiany zwyrodnieniowe w kręgosłupie, które mogą powodować nagły ból i wyzwalać ataki. Ale lekarz mówi, że bez rezonansu nie dowiemy się tak naprawdę, co się w Mimi dzieje. Nie ma kliniki w Bydgoszczy, która wykonuje to badanie. Musimy jechać do Gdańska. I pojedziemy, gdy tylko uzbieramy dla Mimi pieniądze.

To cudowny kot, który z jakiegoś powodu cierpi. Skoro już zaopiekowaliśmy się nią, nie możemy pozwolić, aby całe życie przesiedziała w klatce, ona ma dopiero 1,5 roku! Całe życie przed nią! A w tym stanie nikt jej przecież nie przygarnie. Dramat. Jeśli czytają to osoby, które miały podobne przypadki, bardzo prosimy o kontakt! Może da nam to jakąś wskazówkę gdzie szukać i jak jej pomóc.

Mamy 25 tysięcy długu w lecznicy – właśnie dlatego, że pomagamy takim kotom. Bo dla nas życie zwykłego szaraka jest ważne. Jeśli zechcecie dorzucić trochę grosza na rezonans dla Mimi – pojedziemy z nią do Gdańska od razu, gdy uzbieramy całą kwotę. Mimi to cudowny kot. Niech ma także szansę na cudowne życie.

Zasady adopcji

Koty do adopcji wydajemy na określonych zasadach.

Zainteresowana/y adopcją?

Imię:

Mimi

Płeć

Kotka

Data urodzenia

2020

Kastracja

TAK


Dodaj komentarz